5 września pod drzwi szpitala w Gdańsku podjechał autobus miejski linii 283. Okazało się, że w pojeździe jest pasażerka, która straciła przytomność kilka minut wcześniej. Kierowca nie czekał na przyjazd karetki. Postanowił działać i odwieźć samodzielnie pasażerkę na izbę przyjęć. Do zdarzenia doszło między przystankami Szpital Zakaźny a Jarowa.

 

Widziałem, jak ta Pani wchodziła do autobusu przy pomocy kul, przy przystanku Centrum Medycyny Inwazyjnej. Nie minęły dwie minuty i kobieta straciła przytomność. Miałem dwa wyjścia: dzwonić po karetkę i czekać lub zawieźć panią prosto do szpitala. Dobrze, że był niedaleko. Nie zastanawiałem się ani chwili i ruszyłem prosto pod drzwi. Jeden z młodszych pasażerów został, że tak powiem wytypowany do sprawdzenia, czy pani oddycha i do przytrzymania jej głowy. Ruszyłem prosto do szpitala, całe szczęście, że był blisko. Mogę powiedzieć, że zdziwienie pana ochroniarza było ogromne. Myślałem, że będzie jakiś problem, ale nic z tych rzeczy – od razu podbiegli ratownicy i zabrali panią do środka. Ja natomiast wróciłem na swoją trasę i kontynuowałem kurs – mówi pan Maciej, kierowca autobusu.

 

W lipcu zeszłego roku Pan Maciej pomógł mężczyźnie, który obficie krwawił po upadku. Zatamował krwawienie i do czasu przyjazdu karetki pogotowia zaopiekował się poszkodowanym. Wszystko działo się oczywiście w czasie jego pracy, podczas codziennego kursu autobusem.

 

Maciej_Petrykowski_fot. Unter

Fot. Ł. Unterschuetz/Trójmiasto.pl

 

Więcej na ten temat można przeczytać na portalu trójmiasto.pl

 

 

 

 

 

To nie pierwszy raz kiedy pracownicy GAiT ratują zdrowie i życie. Jesteśmy z nich dumni. Więcej na ten temat tutaj.

Skip to content